Dzisiejszy dzien jak zwykle zaczal sie odsniezaniem,a psie szalenstwa nie mialy konca,tylko dzieciaki po godzine marzyly o dalszej zabawie w domu.
Jak zwykle spelnilam ich marzenia,to przeciez rowniez i ich dom, ale po chwili nasze mieszkanie wygladalo jakby strzelil w nie piorun, biegalam za nimi strajac sie uratowac nasze dobra... majac nadzieje, ze jednak wreszcie sie zmecza.Jednak nasze malenstwa w ciepelku domowym nabraly podwojnej energi i nie zamierzaly isc spac zanim nie zerwa wykladziny, nie zjedza kabli , moich butow, nie sciagna ubran z wieszaka, nie zlapia kota i nie zaliza mnie na smierc drapiac pazurkami po twarzy.
...wreszcie nadszedl ten moment i nastala cisza :)
oczywiscie nie na dlugo i zerwaly sie z jeszcze wieksza werwa i tak do wieczora
....kolejny dzien minal, czekamy do wiosny :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz